~*~
O godzinie 09:00, wesoły Chodakowski postanowił przygotować swojej "dziewczynie" pyszne śniadanie do łóżka. Pierwszy raz je robił, chociaż to już jego trzecia z kolei kobieta, ale według niego to ona jest tą jedyną. Otworzył nogą drzwi i rzekł:
-Kasiuniu, śniadanko.-powiedział i Mularczyk z wielkim apetytem zjadła przygotowane jedzenie. Podziękowała Marcinowi i rzekła:
-Jak ja się tu u Ciebie znalazłam?
-Dzięki moim pomysłom.-uśmiechnął się do niej, a ona do niego.
W pewnej chwili zadzwonił telefon do Marcina, dzwoniła Barbara Mostowiak. Zdziwiony Chodakowski odebrał, a starsza kobieta powiedziała:
-Witam Cię Marcinku, przepraszam, że tak wcześnie dzwonie, ale nie wiesz co jest z Kasią? Nie wróciła do Roberta do domu.
-Yyy... nie mam pojęcia z Kasią.-skłamał natychmiastowo.
-Ale przecież ją odwoziłeś.-powiedziała czując kłamstwo pani Mostowiak.
-Ja... zostawiłem ją pod sklepem w Grabinie, a ona powiedziała mi, że zostaje na noc u koleżanki i wróci jutro.-powiedział.
-Nie wiesz do jakiej?
-Nie mam zielonego pojęcia.-powiedział już znudzony rozmową mężczyzna.
-Dobrze, przepraszam za najście, miłego dnia.-rzekła Barbara i rozłączyła się.
Kasia podsłuchała rozmowę telefoniczną i powiedziała:
-Ty chyba żartujesz?! Nie wyraziłam zgody, że zostaję u Ciebie jeszcze jedną noc. Przecież mój narzeczony skapnie się, że coś kręcę!
-Spokojnie, jakby co to będzie to moja wina, a teraz droga panno pójdę na zakupy, a tobie przekazuje moje dwie stówki i poszalej.-powiedział wyciągając z portfela wyznaczoną sumę pieniędzy.
-Marcin, ale... nie mogę tego przyjąć...
-Ależ możesz, takim ładnym kobietom nie można odmawiać i dał jej do ręki 200 zł. Pocałował ją na pożegnanie i wyszedł.
Kasia weszła do kuchni, a na stole ujrzała wyłączony telefon, gdy włączyła go od razu na wyświetlaczu pojawił się numer Roberta, zdenerwowana Kasia natychmiastowo znów zgasiła swój sprzęt i zabrała się do porządków w kuchni.
~*~
Marcin poszedł do najdroższego sklepu w Warszawie. W sklepie ujrzał swojego brata Olka i rzekł:
-Siema brat, a co tutaj robisz?
-Idę sporządzić jakieś zakupy, a ty?
-Rzeczy na obiad, powiedz mi, nie wiesz co słychać u matki albo u ojca, ostatnio nie odbierają ode mnie telefonów...
-Nie wiesz? Wyjechali do Włoch, wymyślała to moja dziewczyna.
-Ty chłopie masz dziewczynę?-powiedział zdziwiony Marcin na cały głos.
-Trochę ciszej... i tak. Przyjechała ze Stanów, chyba ją znasz, wnuczka pana Lucjana, Jane.
-Janka? Uuu to nieźle żeś wybrał.-uśmiechnął się.
-Sory, ale spadam bo muszę jeszcze coś załatwić na mieście, na razie.-powiedział i odszedł.
~*~
Kasia wyszła z mieszkania Marcina i postanowiła zaszaleć na zakupach. Wpadła na pierwszy lepszy sklep. Z wyczuciem czasu przymierzała różne stroje, buty, bransoletki i kolczyki. U Marcina nic jej nie brakowało, natomiast Robert ją "zaniedbywał". Mularczyk brakowało wolności. Gdy wyszła po raz czwarty z przymierzalni wpadła przestraszona na Roberta! Cała roztrzęsiona rzekła:
-Hej kotku, a co ty tu robisz?
-A nic, wpadłem pooglądać garnitur na nasz ślub.-uśmiechnął się i zbliżył się do Kasi.
-Aha.-powiedziała wystraszona.
-A gdzie twoja koleżanka? Nie przyszłaś z nią?
-Ona, ona, ona jest chora! Mam zamiar jeszcze wpaść do apteki.-powiedziała.
-A po co ci tyle kasy? Przecież leki kosztuję zaledwie stówkę.-powiedział.
-Robert, muszę Ci coś powiedzieć, ale to nie jest rozmowa w miejscu publicznym.
-Kasiu, mów tu, proszę.-powiedział zaciekawiony.
-Więc w Grabinie poznałam Marcina, on jest prawie z rodziny Mostowiaków.
-I?
-I... przespałam się z nim i się w nim zakochałam.-powiedziała płacząc.
-Jak mogłaś, w dzień naszego ślubu! A ja tyle dla Ciebie robiłem! Masz do godziny wziąć swoje rzeczy z mojego mieszkania i wynosić się do swojego kochasia!-powiedział i bez żadnych skrupułów uderzył z tzw. "liścia" Mularczyk. Ochrona natychmiast zajęła się byłym Mularczyk, a ona straciła przytomność...
~*~
Po dwóch godzinach reanimacji Kasia uratowała się. Na korytarzu czekał na nią zmartwiony kochanek dziewczyny. Lekarz jako pierwszy wyszedł z sali operacyjnej i rzekł:
-Proszę pana, uratowaliśmy panią Mularczyk, nic nie uszkodziło wygląd zewnętrzny i wygląd wewnętrzny. Pańska...
-Dziewczyna.-dodał Marcin.
-Tak dziewczyna, czuje się doskonale. Już jutro może wyjść ze szpitala.-powiedział doktor i zaprowadził Chodakowskiego do sali, gdzie umieszczono Kasię. Gdy ujrzała go na jej twarzy pojawił się uśmiech, Marcin wszedł na salę i rzekł:
-Jak się czujesz?
-Wszystko gra.-powiedziała.
-Jak ja bym zabił tego drania.-powiedział zdenerwowany.
-Spokojnie, najważniejsze, że nic się ze mną takiego nie stało.-powiedziała.
-Masz rację.-powiedział i od razu dodał:
-Jestem takim dupkiem, to moja wina...
-Nie mów tak, Marcin ja też się w tobie zakochałam.-powiedziała i pocałowali się.
-----------------------------------------------------------------
I tak rozdział 3, sory że tak długo czekaliście :))
Następny 05.04.2014 r.