środa, 26 marca 2014

Rozdział 3 ~ Już wszystko wiesz

~*~
O godzinie 09:00, wesoły Chodakowski postanowił przygotować swojej "dziewczynie" pyszne śniadanie do łóżka. Pierwszy raz je robił, chociaż to już jego trzecia z kolei kobieta, ale według niego to ona jest tą jedyną. Otworzył nogą drzwi i rzekł:
-Kasiuniu, śniadanko.-powiedział i Mularczyk z wielkim apetytem zjadła przygotowane jedzenie. Podziękowała Marcinowi i rzekła:
-Jak ja się tu u Ciebie znalazłam?
-Dzięki moim pomysłom.-uśmiechnął się do niej, a ona do niego. 
W pewnej chwili zadzwonił telefon do Marcina, dzwoniła Barbara Mostowiak. Zdziwiony Chodakowski odebrał, a starsza kobieta powiedziała:
-Witam Cię Marcinku, przepraszam, że tak wcześnie dzwonie, ale nie wiesz co jest z Kasią? Nie wróciła do Roberta do domu.
-Yyy... nie mam pojęcia z Kasią.-skłamał natychmiastowo.
-Ale przecież ją odwoziłeś.-powiedziała czując kłamstwo pani Mostowiak.
-Ja... zostawiłem ją pod sklepem w Grabinie, a ona powiedziała mi, że zostaje na noc u koleżanki  i wróci jutro.-powiedział.
-Nie wiesz do jakiej?
-Nie mam zielonego pojęcia.-powiedział już znudzony rozmową mężczyzna. 
-Dobrze, przepraszam za najście, miłego dnia.-rzekła Barbara i rozłączyła się. 
 Kasia podsłuchała rozmowę telefoniczną i powiedziała:
-Ty chyba żartujesz?! Nie wyraziłam zgody, że zostaję u Ciebie jeszcze jedną noc. Przecież mój narzeczony skapnie się, że coś kręcę!
-Spokojnie, jakby co to będzie to moja wina, a teraz droga panno pójdę na zakupy, a tobie przekazuje moje dwie stówki i poszalej.-powiedział wyciągając z portfela wyznaczoną sumę pieniędzy.
-Marcin, ale... nie mogę tego przyjąć...
-Ależ możesz, takim ładnym kobietom nie można odmawiać i dał jej do ręki 200 zł. Pocałował ją na pożegnanie i wyszedł.
 Kasia weszła do kuchni, a na stole ujrzała wyłączony telefon, gdy włączyła go od razu na wyświetlaczu pojawił się numer Roberta, zdenerwowana Kasia natychmiastowo znów zgasiła swój sprzęt i zabrała się do porządków w kuchni. 

~*~
Marcin poszedł do najdroższego sklepu w Warszawie. W sklepie ujrzał swojego brata Olka i rzekł:
-Siema brat, a co tutaj robisz?
-Idę sporządzić jakieś zakupy, a ty?
-Rzeczy na obiad, powiedz mi, nie wiesz co słychać u matki albo u ojca, ostatnio nie odbierają ode mnie telefonów...
-Nie wiesz? Wyjechali do Włoch, wymyślała to moja dziewczyna.
-Ty chłopie masz dziewczynę?-powiedział zdziwiony Marcin na cały głos.
-Trochę ciszej... i tak. Przyjechała ze Stanów, chyba ją znasz, wnuczka pana Lucjana, Jane. 
-Janka? Uuu to nieźle żeś wybrał.-uśmiechnął się. 
-Sory, ale spadam bo muszę jeszcze coś załatwić na mieście, na razie.-powiedział i odszedł.

~*~
Kasia wyszła z mieszkania Marcina i postanowiła zaszaleć na zakupach. Wpadła na pierwszy lepszy sklep. Z wyczuciem czasu przymierzała różne stroje, buty, bransoletki i kolczyki. U Marcina nic jej nie brakowało, natomiast Robert ją "zaniedbywał". Mularczyk brakowało wolności. Gdy wyszła po raz czwarty z przymierzalni wpadła przestraszona na Roberta! Cała roztrzęsiona rzekła:
-Hej kotku, a co ty tu robisz?
-A nic, wpadłem pooglądać garnitur na nasz ślub.-uśmiechnął się i zbliżył się do Kasi.
-Aha.-powiedziała wystraszona.
-A gdzie twoja koleżanka? Nie przyszłaś z nią?
-Ona, ona, ona jest chora! Mam zamiar jeszcze wpaść do apteki.-powiedziała.
-A po co ci tyle kasy? Przecież leki kosztuję zaledwie stówkę.-powiedział.
-Robert, muszę Ci coś powiedzieć, ale to nie jest rozmowa w miejscu publicznym.
-Kasiu, mów tu, proszę.-powiedział zaciekawiony.
-Więc w Grabinie poznałam Marcina, on jest prawie z rodziny Mostowiaków.
-I?
-I... przespałam się z nim i się w nim zakochałam.-powiedziała płacząc.
-Jak mogłaś, w dzień naszego ślubu! A ja tyle dla Ciebie robiłem! Masz do godziny wziąć swoje rzeczy z mojego mieszkania i wynosić się do swojego kochasia!-powiedział i bez żadnych skrupułów uderzył z tzw. "liścia" Mularczyk. Ochrona natychmiast zajęła się byłym Mularczyk, a ona straciła przytomność... 

~*~
Po dwóch godzinach reanimacji Kasia uratowała się. Na korytarzu czekał na nią zmartwiony kochanek dziewczyny. Lekarz jako pierwszy wyszedł z sali operacyjnej i rzekł:
-Proszę pana, uratowaliśmy panią Mularczyk, nic nie uszkodziło wygląd zewnętrzny i wygląd wewnętrzny. Pańska...
-Dziewczyna.-dodał Marcin.
-Tak dziewczyna, czuje się doskonale. Już jutro może wyjść ze szpitala.-powiedział doktor i zaprowadził Chodakowskiego do sali, gdzie umieszczono Kasię. Gdy ujrzała go na jej twarzy pojawił się uśmiech, Marcin wszedł na salę i rzekł:
-Jak się czujesz?
-Wszystko gra.-powiedziała.
-Jak ja bym zabił tego drania.-powiedział zdenerwowany.
-Spokojnie, najważniejsze, że nic się ze mną takiego nie stało.-powiedziała.
-Masz rację.-powiedział i od razu dodał:
-Jestem takim dupkiem, to moja wina... 
-Nie mów tak, Marcin ja też się w tobie zakochałam.-powiedziała i pocałowali się.

-----------------------------------------------------------------
I tak rozdział 3, sory że tak długo czekaliście :))
Następny 05.04.2014 r.
 

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 2 ~ Zostałam u niego "na noc"

-Kasiu, Marcin to nasz "urwis" rodzinny i szalony romantyk. Spodoba Ci się.-rzekła Barbara parząc świeżą herbatę.
-Chyba nie chcę mnie pani z nim zeswatać? Prawda?-powiedziała zaskoczona Kasia.
-Skąd, że! Ja bawić się w swatkę?-powiedziała zdziwiona starsza pani Mostowiak.
-Ta, a jak chciałaś zeswatać Ewę z Markiem?-dodał Lucjan.
-To zupełnie inna historia, proszę Kasiu cieplutka herbatka.-powiedziała pani Barbara po dawając szatynce herbatę w żółtym kubku. 
Nagle wszyscy domownicy usłyszeli nadjeżdżający samochód, był w nim Marcin Chodakowski. Kasia zaczęła być spięta, gdy wszedł rzekł:
-Pani Barbaro, mam kompot prosto z Warszawy, od Tomka...-powiedział i rzekł do Mularczyk:
-A ty kto? Co tu robi ta prześliczna dziewczyna z Grabiny?
-Jestem Kasia, opiekunka...-powiedziała nieśmiało.
-Ładne buty i figura, może gdzieś panią odwieźć?-zapytał dając jej oczko.
-Nie, dziękuję, jestem umówiona z Markiem o kosztach pracy, przykro mi. Może kiedy indziej.-powiedziała i udała się do łazienki.
Tymczasem młody Mostowiak, zapytał Barbarę, czy wie coś więcej o tej "nowej" w Grabinie. Starsza kobieta wiedziała, że Marcin zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, widać to było również po tym, gdy przyszła z toalety i rozpuściła swoje długie, szatynowe, aksamitne włosy. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i do pani Mostowiak, a ona rzekła:
-Wiesz co Kasiuniu, może nie czekaj, przyjedź jutro, Marek wraca z pracy dopiero za trzy godziny. Jedź do Warszawy i wyśpij się.-uśmiechnęła się pani Basia.
Marcin wtrącił się:
-A ja z chęcią panią odwiozę.-uśmiechnął się.
-Dziękuję, no to pani Basiu proszę przekazać Markowi, że jutro z samego rana przyjadę do Grabiny. Do widzenia.
-Do widzenia, oczywiście przekażę!-rzekła pani Mostowiak.

~,~
Jadąc samochodem, Marcin zapytał Kasię:
-To dokąd mam Cię śliczna zawieść? 
-Do domu, do mojego narzeczonego, podałam Ci przecież na kartce adres.-powiedziała.
-A, czyli do narzeczonego? To kiedy ślub?
-A co ty taki ciekawski?-zapytała.
-Okej, za nim pojedziesz do swojego ukochanego "narzeczonego" daj się zaprosić na kawę.-powiedział.
-Może innym razem, bo właśnie już dojeżdżasz do tego białego domu, gdzie mieszka mój "narzeczony".
Nagle, gdy młody Chodakowski zbliżał się do domu Kasi, skręcił w drugą stronę i pojechał w stronę kawiarni. Mularczyk krzyknęła:
-Ej! Przecież mówiłam, że do domu!
-Spokojnie piękna, porywam Cię.-powiedział i mrugnął jednym okiem uśmiechając się.

~,~
Byli w najlepszej kawiarni, w Warszawie. Podczas picia, Katarzyna zapytała Marcina o tym kim jest z zawodu, co go interesuję? Dowiedziała się, że nie jest takim dużym palantem za jakiego go uważała, ale jest za bardzo zwariowanym i nieprzewidywalnym typem mężczyzny. Gdy Kasia wypiła dwie filiżanki gorącej kawy, wstała i rzekła:
-Wielkie dzięki Marcin za to spotkanie, do zobaczenia.-rzekła zabierając swoją torebkę i dotknęła drzwi wyjściowych. Kiedy miała wybierać numer taksówki, Marcin złapał ją za rękę i pocałował ją, a Mularczyk to odwzajemniła. Po romantycznej chwili Kasia podniosła do niego głowę i rzekła:
-Marcin czy ja dobrze zrobiłam?
-Wiesz jestem cholernym idiotą, ale teraz raczej nie.-powiedział i dodał:
-Może chcesz odwiedzić mój dom?
-Z miłą chęcią.-rzekła jakby była zaczarowana. Kasia uległa charakterowi Marcina, gdy dotarli na miejsce, dziewczyna zauważyła ogromny salon, bardzo ładnie urządzoną kuchnię, łazienkę i sypialnię. Rzekła siadając na białej, skórzanej kanapie Chodakowskiego:
-Umiesz urządzać wnętrza.
-To akurat moja matka urządzała je, z moim bratem, Olkiem. 
-Ty masz brata?
-Jestem od niego ładniejszy.-powiedział z uśmiechem i nalał do dwóch kieliszków lampkę wina, podał jeden kieliszek Kasi i rzekł:
-Wznieśmy toast, za... naszą przyjaźń.-powiedział i razem "uderzyli" o swoje kieliszki i do całego dna wypili wiśniówkę. Potem Marcin zaproponował jej, by pooglądali jakiś horror, dziewczyna zgodziła się. W bardzo strasznych chwilach przytulała się do muskularnej klaty mężczyzny. 

~,~
Po dwóch godzinach seans dobiegł końca, szatynka miała już iść, gdy Chodakowski złapał ją za talię i rzekł:
-A widziałaś moją sypialnię, mam bardzo wygodne łóżko.
-Widziałam.-powiedziała podchodząc do butów.
-No to zobaczysz je jeszcze raz.-powiedział i wziął ją na ręce do sypialni. Całował ją namiętnie, bez skutku, aż razem wylądowali w łóżku. I tak Kasia i Marcin przeżyli razem swój pierwszy raz. Tymczasem gdy "para" kochała się w łóżku, w salonie był telefon Kasi, gdzie dzwonił narzeczony Mularczyk, Robert. Na samym początku myślał, że coś się stało, lecz potem gdy nie wróciła na noc myślał, że ma już kogoś na boku. Postanowił obdzwonić wszystkich znajomych szatynki, jednak bez skutku...

~,~ 
Marcin o godzinie 2:00, obudził się spragniony i poszedł do kuchni by napić się szklankę wody, zobaczył migający telefon jego kochanki, spostrzegł na wyświetlaczu jej partnera, Roberta, od razu rozłączył połączenie, usunął spis połączeń i wyłączył całkowicie telefon dziewczyny. W tym samym momencie gdy odłożył telefon Kasia wstała i rzekła:
-Kotku, idziesz?
-Tak, tak.-rzekł i poszli spać. 

 

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 1 ~ Witaj Kasiu!

Zapowiada się słoneczny i jak zwykle wesoły dzień, w małej miejscowości, w Grabinie. Małym miasteczkiem pod Warszawą. Mieszkają tu między innymi znana rodzina, rodzina Mostowiaków. Lokatorzy domu to: Lucjan Mostowiak i Barbara Mostowiak- stare, kochające się małżeństwo. Posiadają min. syna- Marka Mostowiaka, który pięć miesięcy temu stracił swoją żonę, Hankę Mostowiak... Poznał natomiast ciepłą i skromną osobę po śmierci żony, Kasię Mularczyk, która kocha nad życie swojego narzeczonego, Roberta. Nadszedł dzień, gdy dziewczyna przyjechała uśmiechnięta taksówką do Grabiny. Na ławce spotkała pana Lucjana i pana Kisiela, obydwu panom ukłoniła się i rzekła podchodząc do niego:
-Dzień dobry! Pan pewnie jest pan Lucjan? Ten miły młody pan, który jest taki troskliwy.
-Naprawdę?-zapytał uśmiechnięty, nie dowierzając Lucjan.
-Naprawdę, dużo pański syn opowiadał o panu, zazdroszczę mu takiego ojca, mój...-powiedziała zmieniając temat i rzekła:
-Nie ważne, gdzie mogłabym zastać Marka?
-Ojoj, Marek pojechał do pracy do Warszawy, ale niech pani nie zadaje sobie tyle trudy, proszę wejść do środka, herbatki się napiję, moja żona, Barbara zrobi Tobie pyszną miętową herbatkę. Poza tym przyjedzie również Marcin, odwiezie panią do Marka.-powiedział Lucjan.
-No dobrze, z chęcią wejdę do środka.-powiedziała i poznając przy tym starego znajomego starszego pana Mostowiaka.
Gdy Barbara zauważyła Kasię od razu przytuliła ją i rzekła:
-Kasiuniu! My się znamy z klubu fittnes!
-To pani? Wow, jaka figura.-powiedziała uśmiechnięta szatynka.
-Dziękuję, a ty to normalnie wyładniałaś, Marcinowi opadnie szczęka na twój widok! 
-Proszą panią, mnie nurtuję takie jedno pytanie, kto to Marcin?-zapytała Mularczyk siadając przy stole, na drewnianym krześle.

~,~
Dzisiaj krótki pierwszy rozdział, drugi rozdział już 20.03.2014 r. :))