~,~
O godzinie 8:00 Kasia wróciła do domu. Marcin ucieszony przywitał Kasię i rzekł:
-No skarbie, cieszę się, że jesteś. Zrobiłem Ci pyszne śniadanie.
-A co z malutką?
-Śpi jak makiem zasiał.
-Super kotku, już idę do Ciebie.-powiedziała i zasiadła z Marcinem do stołu. Po zjedzeniu, Marcin rzekł:
-Idę wziąć prysznic, a potem zostawimy Wikiusię u Tomka i spędzimy razem popołudnie.
-Okej. Świetny pomysł.-powiedziała i zaczęła się przygotowywać do wyjścia.
W pewnej chwili Kasia dostała SMSA od Roberta.
(SMS OD ROBERTA):
Cześć skarbie, noc była magiczna. Mam pytanie, moglibyśmy się spotkać w tej kawiarni co wczoraj? Mam bardzo ważną sprawę do Ciebie. Czekam w kawiarni o 11:00. Całusy. Robert.
Kasia nie zawahała i postanowiła spotkać się z Robertem. Gdy tylko Marcin wyszedł z łazienki, Kasia rzekła:
-Marcin czuję się trochę przeziębiona i chyba najpierw pojadę do lekarza autobusem, a o 15:00 pójdziemy na miasto, zgoda?
-Zgoda, ale przyjedź jak najszybciej. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.-powiedziała i pocałowała narzeczonego i poszła.
~,~
W kawiarni Robert czekał już na swoją kochankę. Gdy już była na miejscu, usłyszała propozycję od Roberta, że zaoferował jej pracę w Nowym Jorku jako kosmetyczka celebrytek, a on będzie biznesmenem. Kasia była zaskoczona propozycją Roberta, spytała go:
-Wow! A kiedy dokładnie jest wyjazd, i jak na długo?
-Wyjazd jest już jutro o 6:30. Lecimy samolotem, nie wiem konkretnie kiedy wrócilibyśmy do Polski i nie wiem czy w ogóle byśmy wrócili.
-Robert, ale ja nie mogę opuścić dziecka!
-Spokojnie Kasiu, przecież Wiktorię możesz zabrać ze sobą. Wynajmę dla niej nianię - Magdę, która pracuję jako niania. Co ty na to?
-To miło z Twojej strony, ale... Marcin.
-Ale wczoraj zaprzeczyłaś temu związkowi, w moim łóżku. Kochasz mnie?
-Tak, bardzo, ale... co ja mu powiem! I gdzie będziemy mieszkać?!
-Mieszkać będziemy w apartamencie na 27 piętrze. Jest tam siedem pokoi, trzy łazienki, dwie toalety i trzy kuchnie. Będziesz żyć w luksusach, uwierz mi. Kocham Cię i zrobię dla Ciebie wszystko. A jeśli chodzi o Marcina, powiedz mu, że dostałaś propozycję w Nowym Jorku i że będziesz miała więcej zarobków i że wrócisz za dwa miesiące. A później będziesz telefonicznie przedłużać przyjazd do Polski, bo coś ci niby wypadło. Okej?
-Okej.
-Czyli lecisz ze mną?
-...Tak.
-Zadzwonię do Ciebie wieczorem, a na razie muszę się pakować. Papa i do zobaczenia skarbie.-powiedział, pocałował Chodakowską namiętnie i poszedł, a ona również.
Kasia wiedziała doskonale, że taki wyjazd zmieni kompletnie jej życie.
~,~
Kasia trzy godziny dnia spędziła z Marcinem, którego również kochała, jednak bliżej jej sercu był Robert.
Nadeszła godzina 20:00. Gdy mała Wiktoria spała, Kasia rzekła do Marcina siadając obok niego na kanapie:
-Marcin.
-Tak:?
-Mam do Ciebie sprawę. Tylko nie bądź na mnie wściekły.
-Nie, ja taki nie jestem.
-Okej, więc... dostałam ofertę wyjazdu do Nowego Jorku, będę stylistką sławnych celebrytek.
-A kiedy jedziesz?
-Jutro.
-Jutro?! Chyba oszalałaś!
-Marcin, robię to dla dobra Wiktorii i Ciebie. Kocham Was, jadę tam z... moją koleżanką ze studiów, Elizą. Obiecuję Ci, że wracam za dwa miesiące. Jestem Tobie wierna i kocham Cię całym moim sercem. Proszę, daj mi szansę.
-Okej, okej, ale pisz maile i odzywaj się i wracaj jak najszybciej, bo wiesz, bardzo Cię kocham.-powiedział i pocałował Kasię. I zaczęła się upojna noc.
~,~
Zbliżała się ta godzina, odlotu Kasi, Roberta oraz Wiktorii do Nowego Jorku. Marcin zgodził się, by Wiktoria pojechała z Kasią, czuł, że będzie przy niej bezpieczna. Gdy nadeszła godzina 5:55, Kasia rzekła:
-Marcin, my już wychodzimy, pamiętaj dzwoń, pisz, esemesuj, bo wiesz, że kocham Cię.
-Ja ciebie jeszcze bardziej. Uważaj na siebie i na Wiktorię. Kocham was dziewczyny i nie chce was stracić.
-Nie stracisz, obiecuję Ci to. Wikusia pożegnaj się z tatem.-rzekła w tej chwili do Wiktorii. Marcin mocno przytulił Wiktorię i dał jej całuska, a następnie dał całusa Kasi i tak Chodakowska wyszła z mieszkania Marcina. Miała teraz pojechać do domu Roberta. Gdy była na miejscu, Robert rzekł:
-A co ty taka smutna?
-Szkoda mi opuścić tej Polski...
-Spokojnie, przecież nie zostajemy w Nowym Jorku na zawsze. Chodźmy już po się spóźnimy na samolot.-rzekł i pojechali taksówką na lotnisko.
~,~
Marcin został sam w domu, martwił się co ze sobą pocznie, gdy nie ma przy nim Kasi, ani Wiktorii. Co on zrobi? Jak będzie spędzał każdy dzień? Poszedł do swojej i Kasi sypialni i obejrzał na komodzie ich zdjęcie wraz z narodzoną Wiktorią.
~,~
Była godzina 6:25, Kasia ostatni raz obejrzała się za siebie, popatrzyła na lotnisko, na ziemię. Zaciągnęła walizkę do samolotu i wsiadła do niego wraz z Robertem i Wiktorią. Cała trójka siedziała na siedzeniach z prawej strony. Robert rzekł do niej:
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Pilot odliczał: 10,9,8,7,6,5,4,3,2,1 - ruszamy, życzymy miłego lotu!
Kasia poczuła startujący samolot, aż wzleciał się w powietrze, po raz ostatni Kasia wyjrzała przez okno zobaczyć krajobraz Warszawy i całej Polski. W jej oczach popłynęły małe łzy, które nie były praktycznie nie widoczne. Wyciągnęła z kieszeni komórkę i spojrzała na tapetę, na której znajdowała się ona, Marcin oraz Wiktoria. Poczuła brak narzeczonego... jednak na to było już za późno...
******************************
Smutny rozdział 14, niestety Kasia wraz z Robertem
i Wiktorią wyjechali do Nowego Jorku. Kasia wróci do Polski (zapewniam was)
jednak nie tak od razu... Czy szczęśliwie?
ROZDZIAŁ 15 = PRAWDOPODOBNIE NIEDŁUGO